Przeżyliśmy dziś najazd Rupertów.Marceli nie było, pojechała na zajęcia bo studiuje zaocznie.
Przyjechał za to Roch z całą ferajną. Najpierw myślałem, że go wygnano ale okazuje się, że Iwonka poskarżyła się w elektronicznym liście na to, że jest tu przezywana lizusem. Roch przybył wyjaśnić sprawę.Ma bluzę na ekspres. Chyba powinienem sobie taką sprawić. Przywiózł dużo kapusty by zbytnio nas nie obciążać kosztami swojego pobytu ale trzeba ją jeszcze poszatkować a samą kapustą żyć się nie da. Oj trzeba było lepiej uważać na tę Iwonkę.
Księżniczka kazała przynieść neseser pełen naczyń. Neseser też jest na ekspres. Muszę go odkupić.
Nie odpowiedziałaś :(
OdpowiedzUsuńZapytałam w poprzednim wpisie :)
UsuńDziękuję.Nie kupuj, lubię sama coś upolować, czasem jest to zupełny drobiazg z odzysku, dodatek do dziecinnej gazetki czy laleczka do posadzenia w aucie jak Ireneusz i Helo Iza, którą ukażę w następnym wpisie. Z ludkami dałam sobie spokój bo zablokowano mi możliwość sprawdzania co to za jedne. Wiem dlaczego. Wpakowałam do części
roboczej mojego bloga ściągę. Zdjęcia laleczek wyparowały, zostały tylko ramki i podpisy. Nie zamierzałam tego publikować i nie sądziłam, że ktoś jednak ma w to wgląd. Trudno, zajmę się innymi laleczkami.
najazdy rodzinne to współczesne plagi ;P
OdpowiedzUsuńNie tylko wspólczesne, to było zawsze, jednych cieszyło, innych jakby mniej..
Usuń