wtorek, 26 stycznia 2016

Znowu ten Goździk!

Ireneuszowi połamały sie łopaty ale to nic. Wziął "ludziową" łyżkę.  -Ta łyżka nie jest dobra - zauważyła księżniczka - źle się w niej odbijam.
-Nie ważne - odrzekł Ireneusz -  będzie się ładnie prezentować na fotografiach prezentujących moją pracę - no i dobrz, że mam już tę maskę zamówioną w czasie mrozów.Teraz będzie mi ciepło.
Wspaniale w niej wyglądasz - pochwaliła Bibianka - jak straszny Ireneusz.
Ta uwaga trochę Ireneusza zasmuciła. Byłby ją jednak zignorował gdyby nie wiadomość otrzymana wieczorem. Goździk napadł na bar a Maniek na pewno był wtedy w Ruperciarni i mieszał w kotle czekoladę. Babcia Sabcia uważa, że to nie był prawdziwy Goździk tylko podszywacz. To jednak nie ma wielkiego znaczenia. Podszywacz czy prawdziwy Goździk to i tak nie Maniek  a za tem kto?
Osobnik w masce byłby pierwszym podejrzanym. Ireneusz postanowił ją schować pod kamieniami. Może okaże się przydatna następnej zimy.

sobota, 23 stycznia 2016

Żółwiojeż

 Księżniczka poprosiła o pomoc Biankę Pożyczalską.
-Będziesz liczyć igiełki żółwiojeża - powiedziała - a ja to później zapiszę w encyklopedii.
Dała Biance dużą igłę jako wskaźnik i czekała na wynik. Niestety Biance stale się myliło. Wobec tego księżniczka postanowiła spróbować sama. Jej też się myliło. Oczywiście z winy żółwiojeża bo chrapał. Kazała  Biance wbijać pineski w karton. Miało być tyle pinesek ile igieł
ale Bianka nie nadążała.

  Księżniczka przeniosła się więc na huśtawkę aby nie zasnąć a Biance kazała liczyć - naaa peeewno sobie poooraaadzisz - powiedziała ziewając.
Kiedy się obudziła w kartoniku było dużo pinesek. W jednym rządku pięć, w drugim pięć a w trzecim jedna.
-To znaczy, że więcej niż 10 - ucieszyła się księżniczka - ale dużachno. No i trzeba przyznać, że Bianka mi tu dużo lepiej posprzątała niż Pamela. 


czwartek, 21 stycznia 2016

Gabinet księżniczki

Choć księżniczka jest bardzo gościnna do tego gabinetu wolno wejść tylko Pameli w celu posprzątania
 i podtrzymania ognia w kominku.
To miejsce pracy. Nie wiadomo nad czym a przesadne wypytywanie nie jest wskazane. Ostatnio ośmieliła się na to Anastazja młodsza.
Spytała czy księżniczka będzie korzystać z laptopa bo jeśli nie to ona chciałaby pożyczyć.
-A co to jest łaptopa? - zainteresowała się księżniczka.
-Stoi u ciebie w gabinecie na biurku.
-To nie wolno nic tam ruszać, to są bardzo ważne urządzenia do pracy - wyjaśniła księżniczka.
-A nad czym pracujesz?
-Nad bardzo ważnymi sprawami. Zrozumiesz kiedy dorośniesz o ile wcześniej cię nie przepędzę bo jesteś bezczelna, arogancka i tupetowa. A huśtawki też ci nie pożyczę bo to jest myślące urządzenie.
Księżniczka chciała przez to powiedzieć, że lepiej jej się myśli na huśtawce o bardzo ważnych sprawach. Niestety nie pamięta już o jakich.
Na szczęście nikt się nie zebrał na odwagę aby zapytać.

wtorek, 19 stycznia 2016

Czapeczka z grzywką




Nikt się nie spodziewał, że Ireneusz tak bardzo się z tej czapeczki ucieszy.
 -Zamiast zakola mam grzywkę - powiedział do Gwidona.
-Jakiego zakola?- Zdziwił się Gwidon.
-Nie zauważyłeś? - Ucieszył się Ireneusz - mam z przodu łysinę.
Gwidzio taktownie przemilczał, że łysinę to on zauważył.



poniedziałek, 18 stycznia 2016

Wizyta Tomisławy.

 Pamelka jeszcze nie zdążyła dokończyć urządzaniu pokoju Ireneusza gdy weszły w falbaniastych sukniach księżniczki Tomisława i Walentyna. Księżniczka Tomisława na prośbę księcia Rocha sprawdzała czy Ireneusz ma wszystko czego potrzebuje a księżniczka Walentyna prezentowała - o widzisz przyniosłam mu tu biblioteczkę, krzesła dla niego i gościa, dzbanek z herbatą, kubeczki, czyściutką pościel.
-Dobrze byłoby gdyby prześcieradło nie wyglądało spod kołderki - powiedziała Tomisława - i przydałaby się jakaś wesoła kapa, najlepiej z falbanką. Pomyślę o tym a gdzie jest teraz Ireneusz?.
-Biega po polach bo mu się nie chce spisywać historii naszego rodu dla potomnych.

-W takim razie trzeba to będzie powierzyć komuś innemu. Może Encyklopedykowi? Pomyślę o tym. A Ireneusz niech biega, to zdrowo. Przy okazji chciałabym poznać tę Pamelkę, którą się Gwidzio zachwyca. Chcę sama ocenić czy jest odpowiednia na żonę mojego syna. Marcelka ci się udała, gdybyż jeszcze zamiast studiować na ludziowej uczelni zajęła się czymś pożytecznym. Na przykład wyrabianiem śnieżnych płatków, byłoby wspaniale a jakie talenty ma Pamela?
-Nie pamiętam ale może robi kapelusze i jest ładna - odpowiedziała Walentyna. Żadna z księżniczek nie zainteresowała się drżącą w kąciku Pamelą. Było tak jakby jej wcale nie zauważyły.


piątek, 15 stycznia 2016

Marcela znalazła skrzacią encyklopedię. Pomyślała, że sprawdzi kim właściwie był dla Walentyny Rupert bo księżniczka kiedyś powiedziała, że jej pierwszym narzeczonym, kiedy indziej, że tak miał na imię jej pies a najczęściej nazywała tak Rocha i dlatego w ludzkim świecie przybrał nazwisko Rupert. Nikt nie wie jak skrzaty to robią ale potrafią się zarejestrować. Dzięki temu mógł uzyskać prawo jazdy, ślub z Marcelą i metrykę Tosi. Możecie sobie to sprawdzić w rodzinnym mieście Marceli  - Kołtunkowie. Skrzacia encyklopedia bardzo Marcelę rozczarowała. Większość kartek jest pustych, jeśli nie liczyć trzech literek u góry każdej strony. Na stronie z literkami RUP są dwa hasła - Ruperciarnia
i rupieć, Ruperta brak.  Za to na stronie z literkami WAL występuje hasło Walentyna księżniczka  - córka Olgierda Zgrywusa ur. 16 dnia wiosny w 10 roku panowania Olgierda Zgrywusa, córka praczki Żytomiry. 
 To wszystko ale Olgierd Zgrywus i Żytomira praczka też mają swoje miejsca w encyklopedii. Marcela dowiedziała się więc, że Olgierd miał więcej dzieci, w tym księcia Ruperta zaś Zytomirę z córeczką przegnała z pałacu księżna Gusia,  matka Olgierda.
    Tak więc Walentyna jest przyrodnią siostrą Ruperta.
-Ktoś tu powinien dopisać hasło Rupert - powiedziała Marcela mężowi.
-To może ty kochanie - zaproponował.
-Chyba za mało wiem.
-To przejrzysz nasze wielkie archiwum i wszystko będziesz wiedziała.

środa, 13 stycznia 2016

Ireneusz zazdrosny.

  Gdy tylko Ireneusz wszedł do swego pokoju wypoczynkowego zauważył brak kozetki..
-A dlaczego tak pozmienialiście? - Zaniepokoił się.
-Ach dywan - zbagatelizowała problem księżniczka - położyliśmy tu na razie ten bo tamten Gwidon
 i Pamelcia w nocy wyprali na śniegu.
-Jak to? Prali na śniegu?
-Nie - wytłumaczył mu Gwidon - położyliśmy na śniegu i trzepaliśmy - Pamelcia mówiła, że musimy się śpieszyć zanim śnieg stopnieje.
Dobrze zrobiliśmy bo kiedy wstaliśmy na śniadanie zamiast śniegu były kałuże.
-Gwidon okazał się bardzo pomocny- chwaliła młodzieńca babcia Sabcia.
-Szkoda, że mnie nie było - zmartwił się Ireneusz - byłbym pomógł.
-To nic - odpowiedziała księżniczka - dywanów mamy tu dużo. Dobrze, że Gwidzio i Pamelcia zatargali te wyprane do ludziowej łazienki bo  potem padał deszcz i zrobiłyby się jeszcze wyprańsze. Kiedy ten twój przestanie już być wyprany przyniesiemy ci z powrotem. Przyniesiemy ci też twoje sprzęty z drugiego pokoju i nie będziesz musiał biegać od izby do izby. Będzie ci wygodniej. Zresztą w tamtym pokoju na razie zamieszka Żorżetta. Wspaniale, że już wróciłeś bo bardzo się stęskniłam za czekoladą.  Oczywiście przywiozłeś?
-Tak - wtrąciła się Żorżetta - Maniek pobiegł za nami aby ci przynieść trochę swoich wyrobów.
-Dobry lalek - westchnęła księżniczka - on też zawsze był pomocny - nawet placki nam smażył.
-A ja też byłem pomocny - pochwalił się Ireneusz - pomagałem Rochowi rządzić księstwem. Jest młody, sam nie dałby rady.
-A ja daję radę - oświadczyła księżniczka. - Pamiętam, że ktoś mi dał ćwierć księstwa.
-Rupert - z ponurą miną odrzekł Ireneusz.
-A kto to  jest Rupert? - Nie mogła sobie przypomnieć księżniczka.

wtorek, 12 stycznia 2016

Niegościnność Rocha.


Ireneusz posmętniał. Od powrotu Marceli stracił swoje miejsce na kanapie obok Rocha. Co gorsza nie od razu się zorientował i Roch musiał mu wprost powiedzieć, że to jest miejsce Marcelki. Wczoraj późnym wieczorem kazał  przygotować skrzynię przetworów dla księżniczki Walentyny i zapytał  Ireneusza kiedy do niej wraca aby auto było na tę porę zrezerwowane. Tymczasem Ireneusz myślał, że może już zostanie w Ruperciarni jako rezydent i pomoże niedoświadczonemu Rochowi w zarządzaniu.. Hrabinie Żorżetcie też by to pasowało. Wprawdzie bywa wobec Ireneusza złośliwa ale odkąd on jest w Ruperciarni stara się ładnie wyglądać.
-A może przy okazjii pojechałabyś  odwiedzić siostrę? - Zagadnął ją Roch - dorzucę buraka aby nie zarzucili nam, że podsyłamy im gęby do żywienia.
-To może jeszcze dwie marchewki aby hrabina nie czuła się zobowiązana skrócić wizytę - doradziła Marcela - i może zdążę uszyć suknie z cekinami czy czymś takim dla babci Sabci i księżniczki.
-No nie wiem - zwątpił Roch gdy spojrzał w stronę wielkiego okna - śnieg pada - trzeba będzie wyjechać wcześnie rano aby nam całkiem drogi nie zasypało.
Już jest wcześnie rano a w Ruperciarni ruch bo Roch kazał budzić Ireneusza i hrabinę aby zdążyli zjeść przed drogą śniadanie. Chyba nie są tym pośpiechem zachwyceni.

niedziela, 10 stycznia 2016

Wyprawa po złote promienie.


Roch polecił Ireneuszowi aby napisał, że jego ojciec Aureliusz Lotnik był baloniarzem i właśnie balonem dotarł do Ruperciarni. Tu poznał i poślubił piękną Tomisławę córkę Ruperta i Przecławy a teraz oboje żyją długo i szczęśliwie. Niestety Aureliusz nie lata już balonami, ostatni pożyczyli sobie jego synkowie by polecieć do słońca i przywieźć od każdego po jednym promieniu dla mamy. Niestety skończyło się na przyniesieniu jej trzech róż a balon odtąd już nigdy nie był balonem. Encyklopedyk ułożył wtedy swój pierwszy wiersz: "Piękny jest ogród róż ale balony psuje i już". Mama przechowuje go w kasetce na najważniejsze skarby, razem z pieczątką, zrobioną dla niej przez Rocha i koronką zabraną pająkom przez Gwidona. Podobno były na niej krople rosy ale już wyschły. Ostatnio Tomisława dołożyła tam obrazek namalowany farbami przez Tosię.Sama go podpisała zapytawszy najpierw Tosię co na nim jest. Podobno sarenka.

sobota, 9 stycznia 2016

Ireneusz Pomocny.


Z+pami%C4%99tnika+Karolci.jpg

006.JPG

Przyjechał do nas dziś Ireneusz w sprawie wielkiej wagi. Ja myślałam,że chodzi o panią Arabellę Ociepko, Karolek był pewien, że o lokomotywę a Anulka była zbyt zajęta przymilaniem się do Rocha by wyrazić opinię. Hrabina Żorżeta twierdzi, że Ireneusz przyjechał w nadziei, że zastanie tu Helo Izę. Upiera się przy tym mimo, że Ireneusz wyraźnie powiedział o co chodzi i sprawa jest dużo poważniejsza. Przypomniał sobie, że Rupert nigdy nie nosił szlafmycy, żeby włosy mu się nie wytarły. Nie wiem jak wyglądają wytarte włosy ale nie będę już nosić czapki. Ireneusz postanowił zmienić przydomek i żeby wszyscy zapamiętali przypiął sobie agrafką plakietkę z nową nazwą.
014.JPG

Hrabina twierdzi, że to Gawiedź nadaje władcom przydomki. Nie wiem kto to jest Gawiedź.
Roch jest trochę smutny bo Marcelka wyjechała na te swoje studia zaoczne jego samochodem. Opowiedział nam jak się poznali. Marcelka początkowo brała go za jakiegoś włóczęgę i nie była zadowolona, że Walentyna pozwoliła mu u nich zamieszkać ale potem syn Walentyny pan Edgar go legalnie zatrudnił. Roch woził Marcelkę do szkoły i robił zaopatrzenie a potem w końcu się polubili i pobrali.
Hrabinie się ta historia o wiele bardziej podobała niż szlafmycenie. Powiedziała, że Ireneusz powinien się wreszcie ruszyć o krok po za szlafmycę. Jej siostra zdążyła już spisać ród Rocha do 20 pokolenia wstecz a Ireneusz się po prosty zaszlafmyczył. Jej zdaniem należy wreszcie sięgnąć do mojego pamiętnika i wykorzystać fragment o ślubie Rupertów. Przeczytała nam to. Byłam zachwycona i nie wiem dlaczego Ireneusz twierdzi, że postawiłam go w złym świetle a przecież ja zupełnie nie miałam wpływu na to jakie zapalono światło i nigdzie Ireneusza nie stawiałam. Niby jak? Jest większy.
Roch zdecydował, że koniecznie trzeba ten fragment wkleić do dzieła Ireneusza i ja się z tym absolutnie zgadzam. O!

Dziś przyjechaliśmy na bal z okazji założenia związku. Ponieważ jest zimno mnie i Anulkę umieszczono w ciepło i elegancko wymoszczonym pudle z ładnie wyciętymi otworkami abyśmy miały czym oddychać.
Wcale nie wiedziałam, że książę Ireneusz Zaczytany tak wysoko nas ceni. Wygłosił przepiękną mowę o nowej drodze (więc już wiem, że ten związek będzie budował drogę) a potem dumnie wskazał na nasze pudło
i powiedział bardzo uroczyście: "Proszę a o to mój prezent".
Nie wiem co to jest prezent ale to brzmiało wspaniale.
Niestety Anulka wcale się nie cieszy. Widocznie wciąż się na mnie dąsa bo rano powiedziałam jej, że jest głupia.
A co miałam powiedzieć skoro mnie strasznie męczyła pytaniem co to znaczy pokrążony?
Zezłościła mnie. a wszysto przez to, że mnie nie wpuszczono do księcia gdy chciałam po raz kolejny wstawić się za Anulką. Lokaj powiedział, że teraz nie wolno przeszkadzać bo książę jest pokrążony Wlekturze. Wolałabym aby Anulka myślała,że ja rozumiem co to znaczy a ja nawet nie znam Wlektury.
Okazuje się, że główni bohaterowie związku (wiem co to znaczy bohaterowie) pojechali na studniówkę. Tak musi być bo, kto naczerpie wody w taki mroźny dzień? Tylko bohaterowie!
Wszyscy inni dobrze się bawili a księżniczka Walentyna podziwiała zawartość wielu pudeł stojących w kąciku i próbowała się z nami zaprzyjaźnić. Niestety Anulka zaraz się popłakała i słyszałam później jak księżniczka Walentyna mówi do księcia Ireneusza, że jeśli się komuś daje w prezencie zwierzęta to tylko wesołe a nie takie smutasy jak my. Zrobiło mi się przykro i poszłam się popłakać a teraz piszę pamiętnik i łzy mi kapią na kartkę.

środa, 6 stycznia 2016

Dlaczego Rupert nie mógł mieć szlafmycy gdy dotarł do pałacu w Ruperciarni.


Karolciu dlaczego nosisz to czapidło? - Zapytał mnie Roch. Musiałam mu wyjaśnić, że to przez Karolka bo mnie szarpie za grzywę. Wtedy Roch mnie pochwalił - dziękuję ci Karolciu. Teraz już wiem, że mój dziadek musiał zgubić szlafmycę zanim wyszedł z łóżka.
Nie wiem co to jest szlafmyca ale najważniejsze, że jestem mądra i dopomogłam Rochowi rozwiązać to ważne zagadnienie. Zadzwoni do Ireneusza i mu powie. Tymczasem Ireneusz napisał już  pierwsze półtora zdania swojego wiekopomnego dzieła. Brzmi tak: Roch Rupert jest wnukiem Przecławy Twardorękiej, która za kudły zawlokła swojego męża na tron.  Synem Tomisławy Bosonogiej, która ...
Od razu zapytałam Rocha - która co?
-Nie wiem co miał na myśli Ireneusz - odrzekł - może to, że jest nadzwyczaj mądra, piękna i dobrze zorganizowana czego dowodem jest to, że urodziła trzech synów na raz ... albo prawie naraz. To ona poradziła mi bym udał się do Walentyny i obejrzał jej nową służącą bo jest ładna.  Mama  nas wszystkich trzech namawiała abyśmy się ustatkowali ale ilekroć przyprowadziliśmy jakąś uroczą skrzaciankę nosem kręciła, żadna nie wydawała jej się odpowiedna na synową. Wiem dlaczego ja pokochałem Marcelę ale nie wiem dlaczego całkowicie zakceptowała ją moja matka.

              Gdy  Marcela to usłyszała, zapytała - a dlaczego mnie pokochałeś?
              - Bo tak - odrzekł Roch i wszystko się wyjaśniło.
Dziś jest zimno chociaż nie tak jak wczoraj, przedwczoraj przedprzedwczoraj  i po trzykroć przed wczoraj. Za to spadł śnieg, już w nocy spadł ale się trzyma. Anna Karenina na pewno przemarzła.


Trzeba się ciepło ubierać.



niedziela, 3 stycznia 2016

Babcia Sabcia podjęła się nowej misji.


Babcia Sabcia dobrze wie, że Ireneusz nie da rady napisać historii rodu. Skupi się na jakichś legendach,mitach, wspomnieniach, anegdotach a pominie to czego czytelnik naprawdę oczekuje i pożąda: statystyki, drzewo genealogiczne,daty, tabelki i.t.p. Sama więc się zabrała do dzieła. Sądziła,że w sali szkolnej będzie się mogła skupić. Niestety zaraz pojawiły się nieznośne zwierzaki.
 - Babciu Sabciu a czy Rupert był w koszuli podczas koronacji? - Zapytał Karolek.
-Ależ skąd - zaprotestowała babcia - przyniesiono brokatową narzutę i go nią przykryto. Od tego czasu zawsze używa się narzuty przy koronacji.
-A dlaczego to Ireneusz był księciem skoro koronowano Ruperta?- Zainteresowała się Karolcia.
-Najpierw był Rupert a Ireneusz zamieszkał bliziutko w domku dwóch pięknych panien. Jedna: ta piękniejsza, była mądra i oczytana w poważnej lekturze, druga czytywała tylko romanse i książki przygodowe.  Za to świetnie gotowała. Pierwsza spędzała czas na pogłębianiu wiedzy i pracy naukowej na rzecz skrzaciej społeczności , druga poświęcała czas Ireneuszowi. Gdy w końcu Rupert uznał, że nie chce mu się panować bo to wyczerpująca praca, Ireneusz był bliziutko i choć pieszo to i tak dotarł do pałacu jako pierwszy. Koronowano go a potem w dowód wdzięczności mianował Żorżettę hrabiną a o mnie całkiem zapomniał.
-A za co był wdzięczny Żorżetcie? - Zainteresowała się Anulka.
-Idźcie już. Pilnujcie aby Roch nie wyjechał bez was - poradziła zwierzaczkom babcia Sabcia.
Zwierzaczki wybiegły ale została jeszcze Walentyna - Nie zapomnij napisać, że jestem siostrą Ruperta Wspaniałomyślnego - żażądała.
No i skup tu się lalko - westchnęła w duchu babcia Sabcia a głośno powiedziała - ależ to będzie wynikało z drzewa genealogicznego.
-W takim razie koniecznie muszę sprowadzić to drzewo do mojego ogrodu - pomyśłała księżniczka Walentyna.

Ireneuszowa kartka z kalendarza.

   kartki+z+kalendarza..jpg

Ireneusz zapragnął mieć własną kartkę z kalendarza. Włożył więc strój, który Karolcia nazywa "na dwornym" i poszedł pozować.
Wrócił do domu zmarznięty. oczywiście od razu zmienił czapkę bo jak się wchodzi do domu to przede wszystkim trzeba zmienić czapkę. Przy okazji się przebrał w ulubiony komplecik. Teraz pije herbatę omawiając z Rochem dalsze szczegóły historii rodu Rupertów.
-Napiszesz, że moim dziadkiem był twój bratanek Rupert Obibok Wspaniałomyślny ...  - Objaśniał Roch.
-A co ważniejsze - dodał Ireneusz  - babką Przecława Twardoręka. Ach,cóż to była za kobieta! Zrobiła w życiu tylko jeden błąd, wybrała mojego bratanka. To tylko dzięki niej Rupert przybył z kryształowym imbrykiem do naszej siedmiopokojowej stolicy przede mną. Chciałem doczytać do końca księgę przygód mojego pradziadka Popielisława Podróżnika.To taka fascynująca książka. Była noc, przypuszczałem,że mój bratanek jest tak ospały, że nawet za tytuł księcia z łóżka się nie ruszy i Przecława pożałuje, że mnie odrzuciła. Niestety nie doceniłem jej. Wywlokła Ruperta z mieszkania za włosy, posłała kopniakiem do karocy, dała imbryk
i powiedziała, że jeśli ośmieli się go nie dopilnować to mu twarzyczkę porysuje odłamkami. Rupert był dumny ze swojej urody
i wiedział, że Przecia słów na wiatr nie rzuca, toteż ani na chwilę oka nie przymknął i tulił imbryk podczas gdy Przecia siedząc na kożle poganiała konie. Stanął przed skrzacią radą w nocnej koszuli i szlafmycy ale z imbrykiem i jako pierwszy.
- Nie, szlafmycę ponoć zgubił  po drodze - powiedział Roch.
-Trzeba będzie to wyjaśnić - zasmęcił się Ireneusz. Przecież nie możemy w tak ważnej książce podawać nieścisłych danych albo kłamstw i przekłamań.



/

piątek, 1 stycznia 2016

Roch ma prośbę do Ireneusza

013.JPG

U Ireneusza w kąciku wypoczynkowym tłok. Roch robił inspekcję swego księstwa i wpadł przy okazji do Walentynówki. Poprosił Ireneusza o spisanie historii rodu Rupertów dla Tosi i jej ewentualnego rodzeństwa.
-A nie boisz się zdradzić Tosi, że nie jesteś jej prawdziwym ojcem? -Zainteresowała się pani Anastazja.
-Według skrzaciego prawa jestem najprawdziwszym bo Kajtek się jej wyparł.
-Tak ale potem chciał to wycofać.
Ależ Anastazjo, czas i prawo nie działają wstecz.
Zreszta nie będę niczego przed Tosią ukrywał bo ptaki jej wyćwierkają, myszy wypiszczą, muchy wybzyczą. Musi to wiedzieć ode mnie.
Ireneusz milczał zamyślony nad urokiem nowej czapki Rocha. -Jest taka oryginalna - myślał - trochę jak ogonek papryki. Pasuje do czerwonej koszuli. Muszę mieć taką czapkę. Najlepiej czerwoną żeby zupełnie z niczym się nie kojarzyła.
Tak rozmyślając zasnął.

019.JPG

Kiedy Ireneusz się obudził okazało się, że już ma. Ma swoją wymarzoną, absolutnie z niczym się nie kojarzącą czapeczkę. Roch mu przywiózł. Nie było go już u Iraneusza ale najwyraźniej jeszcze nie wyjechał bo jego zwierzaczki kręciły się po sypialni. Może poszedł do swego brata Gwidona wciąż przebywającego w Walentynówce.
021.JPG


kartki+z+kalendarza..jpg