Gdy tylko Ireneusz wszedł do swego pokoju wypoczynkowego zauważył brak kozetki..
-A dlaczego tak pozmienialiście? - Zaniepokoił się.
-Ach dywan - zbagatelizowała problem księżniczka - położyliśmy tu na razie ten bo tamten Gwidon
i Pamelcia w nocy wyprali na śniegu.
-Jak to? Prali na śniegu?
-Nie - wytłumaczył mu Gwidon - położyliśmy na śniegu i trzepaliśmy - Pamelcia mówiła, że musimy się śpieszyć zanim śnieg stopnieje.
Dobrze zrobiliśmy bo kiedy wstaliśmy na śniadanie zamiast śniegu były kałuże.
-Gwidon okazał się bardzo pomocny- chwaliła młodzieńca babcia Sabcia.
-Szkoda, że mnie nie było - zmartwił się Ireneusz - byłbym pomógł.
-To nic - odpowiedziała księżniczka - dywanów mamy tu dużo. Dobrze, że Gwidzio i Pamelcia zatargali te wyprane do ludziowej łazienki bo potem padał deszcz i zrobiłyby się jeszcze wyprańsze. Kiedy ten twój przestanie już być wyprany przyniesiemy ci z powrotem. Przyniesiemy ci też twoje sprzęty z drugiego pokoju i nie będziesz musiał biegać od izby do izby. Będzie ci wygodniej. Zresztą w tamtym pokoju na razie zamieszka Żorżetta. Wspaniale, że już wróciłeś bo bardzo się stęskniłam za czekoladą. Oczywiście przywiozłeś?
-Tak - wtrąciła się Żorżetta - Maniek pobiegł za nami aby ci przynieść trochę swoich wyrobów.
-Dobry lalek - westchnęła księżniczka - on też zawsze był pomocny - nawet placki nam smażył.
-A ja też byłem pomocny - pochwalił się Ireneusz - pomagałem Rochowi rządzić księstwem. Jest młody, sam nie dałby rady.
-A ja daję radę - oświadczyła księżniczka. - Pamiętam, że ktoś mi dał ćwierć księstwa.
-Rupert - z ponurą miną odrzekł Ireneusz.
-A kto to jest Rupert? - Nie mogła sobie przypomnieć księżniczka.
:D :D :D
OdpowiedzUsuń